Gdy 7-lat temu urodziłam swoje pierwsze dziecko moja wiedza pediatryczna była bardzo teoretyczna i… stosunkowo skąpa – bazowała na tym, co wiedziałam ze studiów medycznych. Zatem gdy w progach moich drzwi pojawiła się położna, a potem przyszłam do przychodni ze swoim noworodkiem do lekarza, zalałam ich oboje lawiną pytań, które wcale nie były dla nich zaskoczeniem. Większość Rodziców pyta o to samo. Zdania wszelkich specjalistów na różne tematy są często podzielone, nie wszyscy aktualizują swoją wiedzę, wielu bazuje na swym nieocenionym wieloletnim doświadczeniu (często niezgodnym z aktualną wiedzą). To, że miliony dzieci przetrwały dzieciństwo w warunkach głębokiej komuny, spowijane w okresie niemowlęcym ciasnym betem, karmione „luksusowym” mlekiem modyfikowanym, z pupami wysmarowanymi pudrowym tormentiolem, wcale nie znaczy, że w XXI wieku nie mamy lepszych patentów na wczesny okres życia. Ale kto wie, może te współczesne prawidła za jakiś czas też ktoś obali…?

Są też problemy okresu noworodkowego, które generują wśród lekarzy wyraźne podziały, tworzą „dwa obozy”, zacięte dyskusje w kuluarach konferencji.  Wtedy zwykle pojawia się jakiś spisany „konsensus”, którego powinniśmy się wszyscy trzymać.  A ostateczna decyzja i tak należy do… rodziców.

Początki macierzyństwa przebiegały u mnie kwitnąco, jednak nie były wolne od problemów i dylematów.

Po czasie, mądrzejsza o masę doświadczeń i wiedzę, żałuję, że nie o wszystkim mi powiedziano, ale też, że usłyszałam wiele słów, które wprowadziły niepotrzebny zamęt.

Czasem akcenty osoby, która przeprowadza patronaż (czyli wczesną wizytę w domu nowonarodzonego), są niezbyt jasno zarysowane, co może sprawić, że początkujący rodzic przejmie się czymś zupełnie kosmetycznym (naczyniaczkiem płaskim na karku, albo perłami Ebsteina), a zbagatelizuje zbyt małą głowę, albo nieprawidłowe napięcie mięśniowe. Wizyta patronażowa powinna być bardzo konkretna, zalecenia lekarza i położnej wyartykułowane (a najlepiej spisane) bardzo jasno, i musimy mieć pewność, że rodzice zrozumieli, na co powinni zwrócić uwagę. Lekarz nie musi być wróżką, niektórych sytuacji nie da się przewidzieć, dlatego warto być w kontakcie z kimś, komu ufamy, kto w razie jakiejkolwiek wątpliwości, rozwieje obawy, a jeśli uzna to za wskazane – pogłębi diagnostykę. Tych obaw okres noworodkowy może przynieść wiele. Dotyczą one żółtaczki, wszelkich zmian skórnych, niepokojącego zachowania dziecka, karmienia, płaczu, snu, wypróżnień, szczepień, ulewań…

W szczególnych sytuacjach, np., gdy Twoje dziecko jest wcześniakiem, albo poród i okres adaptacyjny nie przebiegały w fizjologicznie, pierwsze miesiące życia mogą być wycieczką po poradniach specjalistycznych. Część wizyt ma na celu wykluczyć jakiś problem (np. rutynowo u wszystkich dzieci ortopeda ocenia biodra pod kątem występowania dysplazji, a wcześniaki zwykle odwiedzają neurologa i okulistę), inne mają pogłębić jakąś stwierdzoną patologię (wadę serca, wadę układu moczowego, ect.). .

Poza ściśle medycznym aspektem czynności do wykonania (konsultacji, badań specjalistycznych, stosowanych leków, szczepień), warto zapytać o zalecenia pielęgnacyjne: pępka, skóry całego ciała, a w szczególności okolicy pieluszkowej, włosów (o ile są), śluzówek. Warto spytać o karmienie. Mam nadzieję, że spotkacie się ze słusznym zaleceniem wyłącznego karmienia piersią przez pierwsze pół roku życia. Może się okazać, że z różnych przyczyn karmienie będzie nieefektywne, zaburzone, bolesne, lub z jakichkolwiek przyczyn – trudne – wtedy warto wiedzieć, co należy robić, i zanim ktoś z otoczenia doradzi nam butlę z mlekiem modyfikowanym. Prawie każdą laktacyjną przeszkodę można  pokonać, pod okiem kogoś, kto się na tym zna, na przykład doradcy laktacyjnego.

Dylematy szczepienne rodziców warto rozwiać już w trakcie wizyty patronażowej, a nawet przed urodzeniem dziecka. Zdarza się, że Rodzice pierwszy opór przed szczepieniem stawiają tuż po urodzeniu, gdy prosimy o zgodę na rozpoczęcie szczepienia na wirusowe zapalenie wątroby (WZW B) i podanie żywej szczepionki na gruźlicę (BCG).  Rolą lekarza jest rozwiać wątpliwości dotyczące często powtarzanych mitów na temat szczepień i powiedzieć, które obawy dotyczące szczepionek są zasadne, a które nie mają żadnego pokrycia w badaniach. Każdy lekarz ma obowiązek poinformować rodziców o wszystkich możliwych szczepieniach, które są zalecane dla jego dziecka, niezależnie od własnej oceny, czy rodziców będzie na nie stać, czy nie. Kalendarz szczepień nie jest sztywną ramą, której bezwzględnie należy się trzymać, ale bezzasadne odwlekanie szczepień zarówno przez lekarzy i przez rodziców, gdy nie ma ku temu przesłanek medycznych, jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne.

W opiece nad dzieckiem, trzeba szanować indywidualizm rodziców. Dziecko staje się członkiem rodziny. Fakt – zmienia ją od pierwszych chwil i to właśnie jemu podporządkowuje się wiele decyzji, plan całego dnia, ale nie jest prawdą, że rodzina nie może zupełnie podejmować dotychczasowych aktywności. Można próbować łączyć swoje hobby z potrzebami dziecka i przy minimalnym wysiłku – prawie wszystko jest możliwe.

Podróżowanie – jest możliwe. Chodzenie po górach – również. Wyprawy rowerowe – jak najbardziej. Hodowanie zwierząt w domu – oczywiście. Na wiele ekstremalnych pomysłów, rzadko medycy odpowiadają bezwzględnie „nie”, a częściej „to zależy”, albo „może jeszcze nie teraz”.

Jeśli widzisz, że Twoje macierzyństwo nie wygląda jak z obrazków, to jest to zupełnie prawidłowa obserwacja. Żadna Klarcia ani Julcia, nie są wiecznie wystrojone, czyściutkie i nie wytrzymują maminego treningu, czy sesji fotograficznej bez focha. Jeśli każdy dzień cię rozczarowuje, jest coraz bardziej frustrujący, nie masz wsparcia (a może nie umiesz o nie prosić), warto szukać pomocy. Baby-blues i depresja są powszechne, można sobie z nimi radzić z pomocą bliskich, znajomych, a czasem ze wsparciem lekarza i psychologa.

Czasem wystarczy zwykła rozmowa, czasem wyłączenie instagrama, a czasem… zmiana perspektywy,  którą ktoś ci wskaże, albo pomoże odkryć samodzielnie.