Rodzice nadając imiona swoim dzieciom mają różne klucze i motywacje.
Żeby zaczynało się na A
–>Imiona partnerów zaczynające się na tę samą literę kuszą rodziców, żeby kolejni członkowie rodziny, też byli nazywani wg tego klucza. W związku Adama i Ani, będą rodzić się Aniele, Alicje, aż do Adolfów i Alfonsów…
Żeby uczcić pamięć dziadka
–>Który nazywał się Władysław i wszyscy chcieliby, żeby reinkarnował się w nowym członku rodziny.
Żeby powtórzył sukces idola
–>I strzelał gole, śpiewał z chrypą, grał na gitarze, całe życie miał utorowane jakąś zawodową ścieżką, rodzicielską fantazją.
Żeby był jak dziecko gwiazdy albo Royal Baby
–>Klarą, albo Georgem.
Że sama bym tak chciała
–>…ale miałam zbyt konserwatywnych rodziców. Zgłaszając wreszcie dziecko w urzędzie ostatecznie porzucasz chodzącą za tobą myśl, żeby zmienić imię.
Żeby każdy robił duże oczy i wielkie WOW
–>I przynajmniej spytał, skąd takie… osobliwe (żeby nie powiedzieć: dziwne) imię
Żeby go nie wyróżniać
–>Imię z pierwszej piątki: tak żeby w przyszłości był Janem Nowakiem lub Anną Kowalską swoich czasów, czwartą Julią w klasie, lub trzecim Jakubem na boisku.
Żeby spełnić marzenie starszych dzieci
–>I tym sposobem mamy wysyp Olafów i Julianów, bo dzieci kochały Frozen i Madagaskar 🙂
Żeby podkreślić międzynarodowość
–>gdy nagle w imieniu dziecka dostrzeżesz H po T, lub C zamiast K, albo V zamiast W, to z pewnością rodzice planują emigrację, lub są małżeństwem różnych narodowości. Max:  zawsze dodaje po przedstawieniu się, że “przez X…”A i tak nie raz musiał dementować, że go źle napisano…
Żeby był Junior
–>Ojciec dumny z pierworodnego syna uznaje, że należy mu się imię ojca i skromnie, nadaje mu imię po sobie. Zawsze się zastanawiam, czy potem
Juniorów ojciec numeruje, gdy pojawią mu się kolejne syny…
Żeby przypomnieć byłemu że o nim myślisz
–>I żeby zachodził w głowę: czy to możliwe, żeby było jego, albo żeby wysłać mu subtelny komunikat: to mogło być twoje, ale mnie zostawiłeś, dupku… 🙂 (…) Cd w natepnym poście i w komentarzu
Żeby korespondowało z wyglądem
–>Gdy przewidujesz ciemnooką brunetkę i nazywasz ją Jagodą, lub eteryczną blondynkę nazywasz ją Anielą. Czarny żart medyków: gdy rodzisz dziecko z zespołem TAR (obejmuje między innymi brak kości promieniowej) i nazywasz je Amelia…
Żeby miał imieniny zarazem
–>Sprawdzasz co tam wypada, gdy się urodziło i wybierasz góra z dwóch imion. Proste? Proste. A jakie praktyczne!

Żeby pasowało do rodzeństwa .

–>Ma być wg klucza (często dotyczy bliźniąt): Nina i Ania, Lena i Nela, Klara i Laura, Józia i Rózia, Jaś i Małgosia, Róża i Lilia, Piotr i Paweł, Paweł i Gaweł…

Żeby komuś było miło
–>Po doktorze, który prowadził ciążę, po położnej, która odebrała poród, po wiekowej cioci, która ma mnóstwo nieruchomości w warszawskich kamiennicach.

Moje córki mają dwa imiona: Jagoda Anna (Jagodzianka) i Kalina Małgorzata (Pierwsze wg leśnego klucza, a drugie po cioci :P). Synka nazwiemy Hugo (bo Human Genom Project miał taki akronim, bo jest w bajce, którą lubią dzieci, bo Daniel ma bluzę z takim napisem,  bo Hugo to rozumny, bo Hu go wie dlaczego (jak zauważył mój tata o niewybrednym poczuciu humoru), a tak naprawdę… bo nam się podoba. Będzie miał również drugie imię 🙂

Rodzic nadając imię swojemu dziecku, chce dobrze i ma ma jakąś swoją motywację, o którą czasem pytam i zwykle powód brzmi dość racjonalnie.

Na pewno Imiona Twoich dzieci też pasują do jakiegoś klucza 🙂 Podziel się dlaczego tak, a nie inaczej?

Comments are closed.