Nigdy nie wiesz jak ułoży się twoja relacja z laktacją. Faktycznie, problemy na linii produkcji mleka są rozliczne i choć zazwyczaj, przy dobrym przygotowaniu merytorycznym, motywacji a często po prostu z afrykańskim podejściem tematu: “musi wyjść, bo dziecko nie przetrwa” – wychodzi. Niemniej jednak warto ubezpieczyć się w wiedzę nie tylko o karmieniu naturalnym, ale też gdzie nabyć/wyporzyczyć laktator, jakie mamg butelki i smoczki do butelek, poczytać o sztucznych mieszankach, żeby w razie problemów, nie wysyłać taty, żeby kupił cokolwiek, już, natychmiast!

Warto też zdobyć wiedzę o takich wynalazkach jak kapturki na sutki (to żaden gadżet erotyczny), przymierzyć się do poduszek C-kształtnych i zainteresować się zasadami przechowywania własnego pokarmu. Przyswajanie takich informacji na gorąco, gdy pojawia się jakiś problem, może być dodatkowo frustrujące, pogłębiać naszą demotywację, gdy karmienie piersią nie wychodzi.

Każda ekstremalna sytuacja wymagająca czasowej separacji z dzieckiem (pobyt na oddziałach intensywnej terapii, choroba matki, ect.) sprawia, że skoncentrowanie mamy na produkcji mleka, pozwala jej się często odnaleźć się jakość w poczuciu bezradności: że nie może dbać osobiście o swoje maleństwo. Świadomość, że robi dla dziecka “coś” jest bardzo terapeutyczna. I faktycznie, jeśli się uda utrzymać laktację i produkować mleko bez obecności oseska: mleko, które dostarcza do szpitala to miłość i zdrowie w płynie ❤

Pamiętam jak @zuzkasterka tak się zafiksowała na produkcji mleka, że gdy małe wychodziły ze szpitala, w zamrażarce miałyśmy kilkadziesiąt litrów jej nabiału 🙂 Potem karmiła swoje bliźnięta jeszcze przez 1,5 roku (mama hero). Z jej fotek z dubletowego karmienia w ekstremalnych sytuacjach powstała “ściana laktacyjna” w sypialni – genialna seria!

Żadnego z rekwizytów do karmienia sztucznego na start nie miałam i nie polecam żeby mieć. Nie ma sensu kupować butelek i mleka początkowego – lepiej zachować sobie równoważność tej kasy na konsultację dobrego doradcy laktacyjnego. Oczywiście, jeśli spodziewasz się bliźniąt, albo istnieje obawa, że ciąża skończy się przedwcześnie, ryzyko, że będziesz potrzebowała chwilowo/lub częściowo zmedykalizować proces karmienia wzrasta i warto się do tego zawczasu przygotować.
Przy Jagodzie używałam (już w rozkręconej laktacji) laktatora ręcznego, żeby sobie ulżyć w trakcie przedłużającej się do kilku godzin rozłąki, często zostawiałam porcję mojego mleka niani. Takim mlekiem podanym z butelki  Jagoda gardziła. W ciągu dnia, korzystając z tego, że mieszkałam blisko pracy: wyskakiwałam na karmienie. “Godzinka laktacyjna” to coś co się należy każdej matce karmiącej na etacie. Nigdy nie miałam żadnych obiekcji wypisując zaświadczenia do kadr w celu egzekwowania godziny laktacyjnej dla kobiety, która karmiła swoje dziecko, nawet jeśli ono chodziło, gadało i od dawna jadło już parówki.

Jagodę karmiłam piersią relatywnie długo (biorąc pod uwagę średnią w PL), a Kalinę jeszcze dłużej (prawie 2 lata), co wcale nie znaczy że biłam jakieś rekordy – po prostu tyle chciałyśmy (pod koniec chyba one bardziej, niż ja). Jestem bardzo ostrożna w ocenie przyrostów masy ciała dzieci. Na stałe “dokarmianie” sztuczną mieszanką będąc moim pacjentem trzeba sobie zasłużyć. Jednocześnie dobrze wiem, że nadrzędną zasadą każdego karmienia jest to, żeby dziecko nie było głodne, a przywilej cywilizacji jest taki, że nie musi, nawet jeśli mamie karmienie naturalne z jakichś przyczyn chwilowo nie wychodzi.

OWSZEM: ISTNIEJE DIETA MATKI  karmiącej, ale w żadnym wypadku, nie jest to dieta eliminacyjna. Zawiera ona po prostu nieco więcej kalorii, bo laktacja to dodatkowy wydatek energetyczny i działa trochę jak liposukcja. Zwykle do pewnego momentu po porodzie cieszymy ze spadku masy ciała, z czasem u niektórych kobiet jest on nadmierny. W trakcie karmienia: niczego sobie nie żałowałam: ani mleka krowiego, ani żadnych potencjalnych alergenów, a na pierwszy posiłek po urodzeniu trzeciego dziecka, zażyczę sobie zestaw surowego sushi, które od kilku miesięcy śni mi się po nocach.

Ponieważ karmienie “na żądanie” wymusza dostępność piersi w każdej sytuacji, warto zadbać o to, żeby cyc był “ready to use”. Ułatwiają to staniki i ubrania dedykowane karmieniu – i tutaj bardzo doceniam wszystkie rozwiązania, które są w miarę eleganckie (wyglądają jak normalne ciuchy) i nie każą mi się całkiem obnażać, tak, żeby bez krępacji karmić wszędzie, gdzie jestem z dzieckiem (w restauracji, w komunikacji miejskiej, na ślubie, czy na występie szkolnym starszego dziecka), bez konieczności dzielenia się golizną z przypadkowymi ludźmi.

–> Podsumowując najlepszą wyprawką jeśli chodzi o karmienie, jest WIEDZA o karmieniu i… wszystko co sprawi, że będzie ci przy tym wygodnie. Odpowiedć na pytanie: jakie mleko polecasz dla noworodka i niemowlęcia jest prosta: TWOJE.