Zastanawiam się, co jest trudniejsze: zinterpretować wynik badania ogólnego moczu, czy pobrać mocz do badań od niemowlęcia?

Pamiętaj, że jeśli źle go pobierzesz, to interpretacja może być zupełnie chybiona.

Prawda jest taka, że jeśli dziecko gorączkuje, a właściwie nie ma się do czego przyczepić w jego badaniu ogólnym: nie kaszle,  nie ma kataru, ani ucho, ani brzucho, zawsze należy pomyśleć o ZUM-ie, czyli zakażeniu układu moczowego.

Kilka informacji superogólnych:

  • Każdy ZUM może sie skończyć zapaleniem nerek (może to skutkować trwałym ubytkiem nefronów, przewlekłą chorobą nerek w przyszłości, lub nadciśnieniem tętniczym).
  • ZUM (szczególnie u małych niemowląt i noworodków) – może się skończyć urosepsą, czyli zakażeniem uogólnionym.
  • Gdy ZUM nawraca  zawsze należy pomyśleć, czy pacjent nie ma wady wrodzonej układu moczowego, a już na pewno wykonać USG.
  • Częściej chorują dziewczynki – z racji budowy anatomicznej cewki moczowej, która jest znacznie krótsza niż u chłopców
  • Układ moczowy może „chorować”, albo, jak mi kiedyś powiedziała pewna kreatywna mama: „zapalić się” na różnych poziomach: dolnym (gdy zakażenie dotyczy cewki, lub pęcherza) i górnym (gdy dotyczy nerek).
  • Jeśli ZUM wystąpi u dziewczyny aktywnej seksualnie często nazywamy takie zakażenie chorobą „miesiąca miodowego”, co nie oznacza, że nie należy się spodziewać takiej przyczyny również u młodych nie-mężatek, które nie są w trakcie podróży życia z ukochanym.
  • ZUM może być leczony empirycznie: bez oczekiwania na wynik posiewu moczu, ale przed włączeniem antybiotyku zawsze warto zabezpieczyć mocz na posiew, po to, żeby w razie czego, skorygować naszą terapię i włączyć antybiotykoterapię celowaną.
  • Wynik badania ogólnego moczu nie zawsze jest taki oczywisty: niektóre zmiany w moczu mogą być spowodowane zanieczyszczeniami krocza, niedokładnym umyciem, nieprawidłową techniką pobrania materiału do badania.

Wyobraźcie sobie, że w zaleceniach dotyczących pobrania moczu, aby mieć pewność, że  nie będzie w nim zanieczyszczeń, sugeruje się wykonanie punkcji nadłonowej pęcherza (tak – pobranie moczu igłą znad spojenia łonowego…). Osobiście – nigdy tego nie robiłam. Rzadko pojawia się w lekarzach taka determinacja, żeby wybrać inwazyjną metodę (ale może się mylę, może ktoś to robi w swoim ośrodku). Zazwyczaj wystarczy dokładnie umyć dziecko i pobrać mocz ze środkowego strumienia: czyli złapać go w locie (brudząc przy tym rękę), albo zacewnikować dziecko. Pobieranie moczu do woreczka, często zafałszowuje wynik, ale i tak – ze względu na prostotę, w codziennej praktyce stosuję tę metodę, mając w świadomości jej ograniczenia.

Przez jakiś czas w moim miejscu pracy, byłam kojarzona z osobą, która na skalę masową badała dzieciom mocz w celach naukowych. Do dziś się upieram, że jest to proste, bardzo cenne badanie i warto zadać sobie trud, żeby je wykonać.

Tymaczasem, w gabinecie przesiewowo „łapię” siki u gorączkujących dzieci i badam je testem paskowym uzyskując całe spektrum kolorów bibułek reakcyjnych.

Pozdrawiam i pamiętajcie:

Jeśli wystąpiła gorączka jako izolowany objaw u malucha –> zbadaj mu mocz!